sobota, 28 marca 2009

17,3 mln internautów w Polsce ...dużo?

gfk
źródło:www.wirtualnemedia.pl 29/03/09

Częstotliwość korzystania z internetu wciąż wzrasta, jednak nie znaczy to , że dobrze wyglądamy pod tym względem na tle innych państw europejskich. Trzeba zaznaczyć, iż internet jest wszechobecny - w aglomeracjach miejskich, na terenach wiejskich nawet bezprzewodowo niewiele osób korzysta z usług internetowych. Dlaczego?
dr Jacek Stefański, zastępca kierownika Katedry Systemów i Sieci Radiokomunikacyjnych na Wydziale Elektroniki Telekomunikacji i Informatyki Politechniki Gdańskiej (http://www.madeinpomorskie.pl/article/20681_Stan_infrastruktury_telekomunikacyjnej_w_Polsce.html) wyjaśnia, że jest to spowodowane brakiem odpowiedniej infrastruktury,winą obarcza również ekspansję telefonii komórkowych, które od początku lat dziewiędziesiątych z sukcesem zjednują sobie coraz większe rzesze ludzi, szczególnie teraz gdy rozpowszechnił się dostęp do internetu z telefonu komórkowego. Bardzo istotne są też ceny powyższych usług w porównaniu do cen europejskich. Najtaniej wypadają tu łącza szerokopasmowe, z którymi notabene mamy w Polsce największy problem. Mowa tu o łączu 128kbps i nieznacznie wyższch i wynosi średnio ok 16euro miesięcznie wraz z instalacją (http://hacking.pl/pl/news-4246-Ceny_dostepu_do_Internetu_w_Polsce_na_tle_krajow_europejskich.html) Oznacza to, że do problemu "białych plam" na mapie internetowej Polski należy dołączyć jeszcze wysokie ceny dla klientów indywidualnych za najbardziej obecnie optymalne połączeni - powyżej 1mbps!
W marcu 2009 odsetek internautów wyniósł 58procent, dla porównania w lipcu 2008 było to 45procent (http://www.idg.pl/news/160947/NetTrack.45.Polakow.korzysta.z.internetu.html) dobrze to wróży jednak uważam, że aby pomóc nastolatkom w wiejskich aglomeracjach nie należy kierować się tymi danymi ponieważ trzeba wziąć pod uwagę, że jednocześnie ze wzrostem ili internautów wzrasta ilość gospodarstw domowych ( miejskich) , w których używa się dwóch lub więcej komputerów i laptopów z dostępem do sieci. Dostęp do sieci jest teraz też w prawie wszystkich szkołach - co nie oznacza, że dzieci korzystają z internetu również w domach. W Polsce mamy 8,8mln gospodarstw z dostępem do intenetu , na które przypada 10,8mln komputerów!(http://www.wirtualnemedia.pl/article/)
Zastanówmy się więc czy należy cieszyć się ze wzrostu ilości internautów jeżeli przyczynia się do niego najbliższa rodzina osób, które dostęp ten dotychczs miały....
A co z małymi wioskami pod lasem?

Polecam zajrzeć:
http://media2.pl/telekomunikacja/47340-pierwsze-mapy-bialych-plam-internetu.html?utm_source=rss&utm_campaign=rss
http://media2.pl/telekomunikacja/43891-tp-zlikwiduje-biale-plamy.html


piątek, 13 marca 2009

Postpierwotny pości i postuje

Człowiek Postpierwotny gdy ma wolny dzień, budzi się rano - jakoś po 14stej. Włącza komputer, otwiera swoją ulubioną grę RPG i przeżywa w niej kolejny dzień, biegając po lesie pełnym druidów, warlocków i różnego rodzaju łotrów. Sam jako początkujący rycerz śmierci komunikujący się z mrocznym elfem na całkiem wysokim levelu, nie boi się niczego. Bywa, że awaria prądu powoduje, iż nasz bohater stracił sens siedzenia w domu (czasem sens życia). Oto jest ten dzień. Człowiek postanawia wybrać się do lasu, by w niezbyt dobrze znanej mu realnej rzeczywistości zebrać trochę punktów doświadczenia. Dzień jest pogodny, temperatura pozwala na spacer bez ciepłej kurtki. Szczerze mówiąc nawet zabieranie swetra zdaję się Człowiekowi nie potrzebne. Jak to zwykle bywa, gdy narrator pomału zdaje sobie sprawę, że zaczyna nudzić czytelnika, wprowadzany jest wątek burzący całą sielankę (chociaż akurat bohaterowi tej historii sielanka zburzyła się w momencie gdy stwierdza, że nie może włączyć komputera). Człowiek Postpierwotny spaceruje po lesie, myśląc nad sposobem zdobycia kodu do pirackiej wersji programu, który niedawno sobie zainstalował. Niespodziewanie (niespodziewanie... ta... jasne ;) ) gubi się w lesie. Po kilku nieudanych próbach odnalezienia szlaku, Człowiek postanawia iść po prostu przed siebie. Darujmy sobie natchnione opowieści o liściach pieszczonych perłami, dekadencko spływających po nich kropli deszczu, odbijających się w świetle księżyca. Prawda jest okrutna w swej prozaiczności – nadeszła noc i spadł deszcz. Człowiek stwierdza że i tak się nigdzie nie schroni, wiec idzie dalej. Ma ku temu dwa, w jego mniemaniu, dobre powody. Po pierwsze: im dalej będzie szedł tym szybciej dojdzie do jakiejś cywilizacji, po drugie: szybki spacer go rozgrzewa. Ma też jeden zły powód: nie widzi nierówności terenu. Człowiek potyka się i łamie nogę, dygocze z zimna albo strachu, sam nie wie z czego bardziej. Gdy się przejaśnia, bohater podpierając się o drzewa kuśtyka dalej przed siebie. Jest głodny, boi się że umrze z głodu, bo nie wie że jego przodkowie potrafili się obyć bez jedzenia nawet parę tygodni. Zjada trochę jagód, popija wodą z sadzawki. Kilka godzin później dostaje biegunki, kilkanaście godzin później pada ze zmęczenia i odwodnienia. Gdy kilka godzin dzieli go od otrzymania pośmiertnie przyznawanej nagrody Darwina, zostaje znaleziony przez leśniczego.

Co robi Człowiek Postpierwotny gdy po hospitalizacji wraca do domu? Pisze maila na adres unknow@unknow.heaven o treści „Dzięki Boże!” po czym wchodzi na stronę ekologów zaangażowanych w walkę o ocalenie lasów i w księdze gości, dzieli się swoimi przemyśleniami bogato okraszanymi wyrazami z językowego rynsztoka, po czym każdemu serdecznie życzy by go diabli wzięli.

„Ekologia” jest dla wielu osób wyabstrahowanym z realnej rzeczywistości hasłem, bo na co dzień nie stykają się z niczym co by im przypominało o tym, że tysiące lat temu człowiek chodził po lesie i potrafił w nim żyć jak inne stworzenia. Popularne uzasadnianie swojej ignorancji polega na tłumaczeniu, że nie po to zeszliśmy z drzewa żeby teraz na nie wracać, a jeżeli tak, to nie są one w ogóle potrzebne.

Wszechobecne w jego życiu media, pozwalają mu, w jednej chwili ściągnąć informacje i dowiedzieć się wielu rzeczy. Niestety informacje nieodświeżane szybko zostają zapomniane, a rzadko ma się motywację do odświeżania informacji, które wydają się być nieżyciowe i nieprzydatne.

We współczesnej szkole dzieci mają możliwość przygotowywania się na zajęcia, korzystają z wiedzy dostarczanej przez najróżniejsze media jak internet, telewizja, druk. Jednak aby móc lepiej poznać rzeczywistość, uczniom powinno się czasem oszczędzić wiedzy przedstawianej przez „pośredników” a organizować realne spotkania ze światem. Mówi się że kolejne pokolenie nie będzie znało świata bez internetu. Kolejne będzie znało internet bez świata.

Dum Deus calculat, mundus fit czyli „Frankenstein część II”

Od tysięcy lat historia jest świadkiem ogromnych przemian cywilizacyjnych. Gdyby zapytać na ile pewne zdobycze techniki przyczyniły się do dobra ludzkości a na ile wręcz przeciwnie, zapewne wyłoniłoby się wiele sprzecznych opinii . Polemiki nad wartościami pozostawię jednak filozofom, sama pozostanę przy stwierdzeniu samego faktu oraz pewnego nieśmiałego wysnucia prognozy na przyszłość.

Można czasem zetknąć się z opinią, w formie żartobliwego zadziwienia, jak to kiedyś można było żyć bez telefonów komórkowych albo internetu (albo pralki z kilkunastoma programami prania)? Nasi pradziadkowie żyli, radzili sobie i wcale się nie nudzili tak jak nam mogłoby się wydawać. Co więcej zapewne oni, tak jak znaczna większość współczesnych nam ludzi, myśleli że żyją u szczytu rozwoju cywilizacji i nie możliwe by udało się komuś wymyślić coś nowego, ułatwić coś jeszcze bardziej (tudzież jeszcze bardziej skomplikować - co czasem ciśnie się na usta czytając instrukcję obsługi napisaną w kilkunastu językach, z których każdy wydaje się być chińskim).

Rozwój nauki jest motorem napędzającym przemiany społeczne. Ciężko jednoznacznie określić, w którym momencie historii pojawiła się przysłowiowa kura lub jajko, z którego następnie wykluwały się kolejne pomysły, doprowadzające świat do obecnego stanu rozwiniętej technologii informacyjnej. Można założyć, że była to pierwsza wydrukowana, za pomocą ruchomej czcionki, Biblia, dająca nadzieję na upowszechnienie medium jakim jest pismo. Można założyć, że pierwszy krok postawiony został dużo później – w XVIII-wiecznej Anglii, gdzie skonstruowawszy pierwszy mechaniczny warsztat tkacki dano początek industrializacji. Równolegle do przemysłu włókienniczego rozwijał się przemysł metalurgiczny. Produkcja stali znalazła zastosowanie również w transporcie, na początku XIX wieku otworzono pierwszą publiczną linię kolejową, powstały pierwsze statki o napędzie parowym. W połowie XIX wieku Thomas Edison wynalazł żarówkę, Meucci skonstruował prototyp telefonu i tak wraz z początkiem XX wieku świat zadomowił się w erze elektryczności. Kolejne przemiany wprowadzające nowe jakości w życiu człowieka, jak wynalezienie taśmy magnetycznej (1928), kolorowej telewizji (1938) i komputera elektronicznego ENIAC (1946) i zaraz po nim UNIVAC1, zapoczątkowały erę elektroniki. W 1971 roku światło dzienne przyćmił pierwszy mikroprocesor dając początek nowej erze – mikroelektroniki.

Wielu współczesnych studentów nie jest w stanie przypomnieć sobie przełomowych momentów historii internetu, gdyż było w tym czasie zajętych rozpracowywaniem ontologicznego bytu, potencjalnie zaktualizowanym w postaci gryzaczka (lub pluszowego misia dla tych bardziej doświadczonych życiem). Nie mniej jednak już na świecie byliśmy! Lata 90te to początek ery komunikacji cyfrowej. W 1998 zaczęły powstawać pierwsze globalne serwisy usługowe (serwisy aukcyjne, sklepy). Już W XXI wieku zaczęły powstawać portale społecznościowe. Gdy na dobre do użytku weszły telefony komórkowe, staliśmy się światkami konwergencji informatyki i telekomunikacji. Zjawisko to z pewnością będzie się pogłębiać.

Na każdy nowy wynalazek świat, który znamy jedynie z książek historycznych, reagował wielkim entuzjazmem, tak samo jak teraz. Na szczęście nie na wszystko musimy reagować z zapartym tchem, gdyż gdyby tak było, prawdopodobnie byśmy się udusili z braku powietrza. Analizując momenty przełomowe w historii rozwoju cywilizacji, można wysnuć wniosek że machina technologii porusza się ruchem jednostajnie przyspieszonym. Powstaje coraz więcej wynalazków w coraz krótszym czasie. Przyzwyczajamy się do nowości i z zaciekawieniem, a być może również z obawą pytamy się „co dalej?”.

Liczni spekulanci uważają że po erze internetu czeka nas era sztucznej inteligencji. Już od lat pracuje się nad tworzeniem robotów humanoidalnych, próbując wyeliminować liczne problemy, jak (pomijając spory natury aksjologicznej), niewystarczające możliwości pamięci obliczeniowej i pojemności dysków. Aby skonstruować sztuczny mózg potrzebny jest dysk o pamięci 100 terabajtów, podczas aktualne możliwości realizacyjne doprowadziły do produkcji dysku o pojemności 1 terabajta.

Gdy już wiemy co, pozostaje pytanie „kiedy?”. Machina pędzi, a najdoskonalszym błędem w jej konstrukcji było nie zamontowanie hamulców. Uwaga;).


e r r a t a
Obecnie dostępny jest dysk o pojemności 8 terabajtów - ź r ó d ł o

czwartek, 5 marca 2009

Nowee media trafiają pod strzechy i do najdalszych zakątków naszego kraju. Coraz bardziej rozwijają się technologie operatorów telefonii komórkowej. Obecnie weszliśmy w czasy mobilnego internetu, telefony stały się serwerami a laptopy podstawowym narzędziem pracy. Obecnie chcąc rozwijać swoją wiedzę najpierw będzie trzeba opanować właśnie te narzędzia pracy. Następnie można poznawać cały świat. Tylko co wybrać, jak wyselekcjonować, co się przyda w życiu, a co pominąć, na co nie tracić czasu? Może pomoc w odpowiedzi na te pytania to wyzwanie dla „pedagogów”.

Dołączam schemat sieci medialnej z wykorzystaniem internetu. Wydaje się, że ma nieograniczone możliwości. Problemem może być tylko przepustowość danych.


niedziela, 1 marca 2009

„Odjazdowe kreskówki dla niegrzecznych dzieci” wg Dobrochna Dubert

Rozdział tej wspólnej pracy naukowej, poświecony jest wpływowi jaki wywiera film animowany na dziecko. Wybrałam go, gdyż interesuje mnie problem destrukcyjnej działalności bajek na psychikę młodego człowieka.
Praca ta porusza kwestie dotyczące przemocy w filmach animowanych. Próbuje odpowiedzieć na takie pytania jak: czy film animowany przeznaczony jest dla widza dorosłego czy też dziecka?; czy wszystkie bajki powinny być udostępnione bez ograniczeń młodemu widzowi? oraz czy rzeczywistość zawarta w świecie bajek może wpłynąć destrukcyjnie na psychikę dziecka?. Praca ta dotyka również problemu jakości bajek. Chodzi tu o kolorystykę animacji jak i estetykę filmu. Dzisiejsze bajki charakteryzują się według autorki dużą ruchliwością, ekspresyjnością rysunku jak i różnorodnością kontrastujących barw. Efekty dźwiękowe są głośne oraz liczne, często przesadzone. Natomiast dialogi są proste, mówione podniesionym głosem a zarazem wulgarne.
Autorka pracy zwróciła uwagę na zachowanie dzieci, które przez oglądanie bajek z dużą dozą agresji w późniejszym okresie swego życia przejawiają przemoc. Uważa ona także, że telewizja musi znajdować się pod kontrolą rodziców. Nie może ona spełniać roli elektronicznej niańki ani wyręczać rodziców w wychowaniu, jedynie mądrze dawkowana może je wspierać.
Uważam, że autorka ma racje, ponieważ współczesne bajki przepełnione są agresją, brutalnością oraz wulgaryzmami. Nie pomagają one w kształceniu pozytywnych zachowań u dzieci, nie posiadają morałów wręcz przeciwnie uczą nietolerancji, znieczulicy na akty przemocy jak również wyzwalają agresję. Celem pierwszych bajek było ukazanie różnicy między dobrem a złem. Natomiast współczesnym autorom kreskówek nie chodzi o przekazywanie umoralniających treści tylko o powiększenie zysków i zebranie jak największej widowni przed telewizorem, dlatego w dużej mierze filmy animowane maja charakter destruktywny na dzieci i mijają się z pierwotnym nadanym im celem.





Źródło:



http://www.sciaga.pl/tekst/42734-43-media_w_edukacj





Komentarz.





Powyższy tekst nasuwa refleksję nad dostępem dzieci do „bajek”. Z wykładów psychologii pamiętam, że dzieci uczą się w 70% przez naśladowanie. Jeżeli chcemy ukształtować psychikę dziecka w sposób prawidłowy, trzeba poświęcić jemu i jego otoczeniu sporo czasu. Pozostawienie wyborów samemu wychowankowi, jak to się ma czasem w nurtach antypedagogicznych nie uważam za najlepszy pomysł.





Pozdrawiam.