piątek, 13 marca 2009

Postpierwotny pości i postuje

Człowiek Postpierwotny gdy ma wolny dzień, budzi się rano - jakoś po 14stej. Włącza komputer, otwiera swoją ulubioną grę RPG i przeżywa w niej kolejny dzień, biegając po lesie pełnym druidów, warlocków i różnego rodzaju łotrów. Sam jako początkujący rycerz śmierci komunikujący się z mrocznym elfem na całkiem wysokim levelu, nie boi się niczego. Bywa, że awaria prądu powoduje, iż nasz bohater stracił sens siedzenia w domu (czasem sens życia). Oto jest ten dzień. Człowiek postanawia wybrać się do lasu, by w niezbyt dobrze znanej mu realnej rzeczywistości zebrać trochę punktów doświadczenia. Dzień jest pogodny, temperatura pozwala na spacer bez ciepłej kurtki. Szczerze mówiąc nawet zabieranie swetra zdaję się Człowiekowi nie potrzebne. Jak to zwykle bywa, gdy narrator pomału zdaje sobie sprawę, że zaczyna nudzić czytelnika, wprowadzany jest wątek burzący całą sielankę (chociaż akurat bohaterowi tej historii sielanka zburzyła się w momencie gdy stwierdza, że nie może włączyć komputera). Człowiek Postpierwotny spaceruje po lesie, myśląc nad sposobem zdobycia kodu do pirackiej wersji programu, który niedawno sobie zainstalował. Niespodziewanie (niespodziewanie... ta... jasne ;) ) gubi się w lesie. Po kilku nieudanych próbach odnalezienia szlaku, Człowiek postanawia iść po prostu przed siebie. Darujmy sobie natchnione opowieści o liściach pieszczonych perłami, dekadencko spływających po nich kropli deszczu, odbijających się w świetle księżyca. Prawda jest okrutna w swej prozaiczności – nadeszła noc i spadł deszcz. Człowiek stwierdza że i tak się nigdzie nie schroni, wiec idzie dalej. Ma ku temu dwa, w jego mniemaniu, dobre powody. Po pierwsze: im dalej będzie szedł tym szybciej dojdzie do jakiejś cywilizacji, po drugie: szybki spacer go rozgrzewa. Ma też jeden zły powód: nie widzi nierówności terenu. Człowiek potyka się i łamie nogę, dygocze z zimna albo strachu, sam nie wie z czego bardziej. Gdy się przejaśnia, bohater podpierając się o drzewa kuśtyka dalej przed siebie. Jest głodny, boi się że umrze z głodu, bo nie wie że jego przodkowie potrafili się obyć bez jedzenia nawet parę tygodni. Zjada trochę jagód, popija wodą z sadzawki. Kilka godzin później dostaje biegunki, kilkanaście godzin później pada ze zmęczenia i odwodnienia. Gdy kilka godzin dzieli go od otrzymania pośmiertnie przyznawanej nagrody Darwina, zostaje znaleziony przez leśniczego.

Co robi Człowiek Postpierwotny gdy po hospitalizacji wraca do domu? Pisze maila na adres unknow@unknow.heaven o treści „Dzięki Boże!” po czym wchodzi na stronę ekologów zaangażowanych w walkę o ocalenie lasów i w księdze gości, dzieli się swoimi przemyśleniami bogato okraszanymi wyrazami z językowego rynsztoka, po czym każdemu serdecznie życzy by go diabli wzięli.

„Ekologia” jest dla wielu osób wyabstrahowanym z realnej rzeczywistości hasłem, bo na co dzień nie stykają się z niczym co by im przypominało o tym, że tysiące lat temu człowiek chodził po lesie i potrafił w nim żyć jak inne stworzenia. Popularne uzasadnianie swojej ignorancji polega na tłumaczeniu, że nie po to zeszliśmy z drzewa żeby teraz na nie wracać, a jeżeli tak, to nie są one w ogóle potrzebne.

Wszechobecne w jego życiu media, pozwalają mu, w jednej chwili ściągnąć informacje i dowiedzieć się wielu rzeczy. Niestety informacje nieodświeżane szybko zostają zapomniane, a rzadko ma się motywację do odświeżania informacji, które wydają się być nieżyciowe i nieprzydatne.

We współczesnej szkole dzieci mają możliwość przygotowywania się na zajęcia, korzystają z wiedzy dostarczanej przez najróżniejsze media jak internet, telewizja, druk. Jednak aby móc lepiej poznać rzeczywistość, uczniom powinno się czasem oszczędzić wiedzy przedstawianej przez „pośredników” a organizować realne spotkania ze światem. Mówi się że kolejne pokolenie nie będzie znało świata bez internetu. Kolejne będzie znało internet bez świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz